poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 3- 'Czy już się zakochałam?'

27 luty, Belfast

Wreszcie nadszedł długo oczekiwany czas odlotu do USA. Wszystko chyba poszło dobrze... W sumie taką mam nadzieję. Bagaże odprawione (3 walizki, no w końcu trzeba zabrać wszystkie swoje rzeczy). Telefon wyłączony na czas lotu, a bramka nie piszczała kiedy przez nią przechodziłam. Okay! Jestem w samolocie. Zajęłam miejsce przy oknie tuż obok skrzydła. Parę sekund później usłyszałam komendę 'zapiąć pasy'. Mamy godzinę 15. Californio widzimy się za 17 godzin....


27 luty, Warszawa
Kariera rozkwita w szybkim tempie. Mieszkam tu prawie 2 lata. W sumie w Polsce nie zarabia się kokosów tak jak w Północnej Irlandii. Za sobą mam już 3 płyty: 'Univers Story', 'Miasto Prywatne' i 'Next Level'.
W trakcie tworzenia jest czwarta. Bardziej o mnie i o moim życiu. Ale dość o karierze. Dlaczego wyjechałem z Belfast? To proste po to by spełnić marzenia. W Belfast nie miałbym szans się wybić z tego co potrafię, ale kiedyś tam wrócę. Wrócę żeby porozmawiać z Kate. Teraz rozumiem, że zbyt gwałtownie wspomniałem o swoim uczuciu. Ono wciąż nie wygasło i tli się gdzieś na dnie mojego serca. Mam taką małą nadzieje, że ona czuje to samo...
Chciałbym poczuć smak jej ust i przytulać ją za każdym razem. Udowodnić jej chcę jak bardzo mi na niej zależy...
(z perspektywy B.R.O)

28 luty, California

7 rano. Wylądowaliśmy. Jeny okropnie się czuję. Wyszłam chwiejnym krokiem z samolotu i ruszyłam po swoje walizki. Uf.. Na szczęście wszystkie są. Rozejrzałam się dookoła i kilkadziesiąt metrów od siebie ujrzałam Tom'a z tabliczką "Witaj młoda w domu". Od razu rzuciłam mu się w ramiona. Oczywiście Tom musiał mnie podnieść i ściskać 3 razy mocniej.
-Przepraszam, przepraszam cię młoda. Tak bardzo jestem głupi, że cię zostawiłem tam samą. Przepraszam...-mówił to ze łzami w oczach.
- Nie żeby coś braciszku, ale miażdżysz mi żebra, przez co ledwo oddycham i może jedźmy już do domu bo spać mi się chce.
-No dobra porozmawiamy jak chłopaki gdzieś pójdą.
-Chłopaki?
-No tak mieszkam z kolegami z zespołu. Spokojnie dogadacie się. Tak w ogóle to zapisałem cię już do szkoły. Naukę zaczynasz zaraz po feriach czyli 5 marca. 
-Oczywiście o wszystkim pomyślałeś- uśmiechnęłam się serdecznie do brata i targając te wszystkie walizki wsiedliśmy w końcu do samochodu. Podczas podróży rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zajęłam nam ona około 20 minut? Tak 20 minut. Thomas (to brzmi zbyt poważnie) zaparkował pod piękną, białą willą ogrodzoną wysokim żywopłotem i krzakami róż. Wyszłam z samochodu a Tom wziął wszystkie bagaże i zaniósł je do środka jednocześnie prowadząc mnie. Przy wejściu czekała czwórka chłopaków.
-No Kate poznaj moich kumpli: Siva Kaneswaran- mówiąc to wskazał na wysokiego mulata.
-Miło mi cię poznać mała.- Uśmiechnął się.
-Max George- uniósł rękę w stronę nie zbyt wysokiego łysego przystojniaka.
-Witam witam.
-Jay Mcguiness- tym razem pokazał na chłopaka z bujną czupryną.
-Witaj w naszych skromnych progach młoda.
-I ostatni i najmłodszy Nathan Sykes, będziecie razem do klasy chodzić.- na chwilę odebrała mi mowę, gdy patrzyłam na jego grzywkę na bok i zielono-niebieskie oczy. Czy już się zakochałam?
-Całuje rączki śliczna.- ucałowałam lekko moją rękę.
-Dobra młody, ty zaprowadź Kat do jej pokoju, a my zajmiemy się resztą.-zarządził Tom.
-Okay, ale wiecie, że nawet jeszcze 7 rano nie ma?
Chłopcy nawet nie zwrócili uwagi na pytanie Natha. Cóż brunet się tym nawet nie przejął, chyba przywykł do takiego traktowania. Szłam za chłopakiem po schodach aż na 2 piętro. Czy oni muszą mieć aż tak duży dom? 
-Twój pokój to ten 2 po lewej, zaraz obok mojego, a na przeciw twojego jest Toma. Obok jego jest łazienka.- słuchałam go z wielką uwagą.- Śmiało, wejdź do swojego pokoju.
Podeszłam do białych drzwi i otworzyłam je. W środku było tylko biurko z krzesłem i łóżko dwuosobowe. Ściany miały barwę  bladego różu.
-Czemu tu nie ma szafy?-spytałam.
-Cóż Tom ma dopiero z tobą jechać ją wybrać.-mówiąc to rzucił wszystkie trzy walizki przy ścianie.- Coś dużo tych rzeczy masz. Nawet ja tylu nie mam.- Zaśmiał się lekko, a ja razem z nim. Jak widać nie tylko jego uśmiech jest słodki, ale śmiech też.
-Młodzieży! Chodźcie do nas na dół.- krzyknął Max.
Zeszliśmy po paru sekundach i ruszyliśmy w kierunku salonu. Usiadłam na kanapie między Tom'em a Jay'em. 
-To co dziś oglądamy?-spytał Siva.
-Avatar!-wykrzyknął Jay.
-Stary chyba cię do reszty pogięło! Nie dość, że oglądamy go 7 raz z rzędu to i tak znamy go na pamięć. A może niech Kate wybierze. Młoda co oglądamy?- spytał Tom.
-Cóż nigdy nie oglądałam Avataru, więc niech będzie to.- odpowiedziałam.
-Już cię kocham!-krzyknął Jay. Uśmiechnęłam się tylko, a Tom z niechęcią na twarzy włączył film, a Max z Nathan'em przynieśli popcorn i cole.
Cóż może i to nie jest Belfast, ale już kocham to miasto, jednakże będę tęsknić za Zoe. Ale jej brat też mieszka w USA, więc pewnie się spotkamy. 
Witaj Californio! Witajcie nowe znajomości! 
Czas zacząć nowe życie w nowym mieście!

6 komentarzy:

  1. mmm *-*
    zero zastrzeżeń, świetna historia się zapowiada ^_^
    No i wątek z Nathanem... skąd wiedziałam, że tak to się potoczy? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział xd i jest Nathan. Oczywiscie czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  3. chcemy więcej. wielka wodza fantazji najlepsza jesteś *.*

    OdpowiedzUsuń