niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 7- Dziwna substancja i jej konsekwencje

Przepraszam was bardzo za brak obecności.... Miałam pełno rzeczy na głowie...
zacznijmy od wyników ankiety.
Gimper
  1 (7%)
 
Nitro
  0 (0%)
Kaiko
  2 (15%)
 
Stuu
  3 (23%)
 
Dubiel
  0 (0%)
Jaś
  2 (15%)
 
Martin Stankiewicz
  0 (0%)
Rezi
  2 (15%)
 
Mandzio
  0 (0%)
Naruciak
  1 (7%)
 
Yoczook
  5 (38%)
 

Wygrał Yoczook, w komentarzach piszcie propozycje, co mam mu spamić przez następny tydzień :)

_________________________________________________________________________________
6 marca, California
Nasza nocka przedłużyła się do następnej nocy. Nic ciekawego się nie działo. Oglądanie filmów, jedzenie pizzy, rozmawianie po pianemu o polityce i religii. I tak dalej....
Nie było z nami Logan'a. Przyszedł koło 1. Był zaćpany i uciekł od razu do siebie. 
Od Veronici wyszłam koło 2 w nocy. Postanowiłam wracać krótszą drogą- przez ciemne zaułki (skracając drogę o 5 minut). W jednym z nich był jakiś blondyn. Miał mnóstwo tatuaży na rękach. W prawej dłoni trzymał jakąś strzykawkę z nieznaną mi substancją, a w lewej, igłę do tatuaży.
Nie wiem czemu, nie wiem po co, ale zaczełam się do niego zbliżać zamiast uciekać. Uniósł głowę w moim kierunku.
-A co taka śliczna dziewczyna robi tu o tej porze?- spytał.
-Ja tylko wracam do domu.- Zaczęłam się trząść, a on to chyba zauważył. Zaśmiał się kpiąco.
-Widzę, że ci się nie śpieszy. Jestem Jace.
-Kate.
-Ładnie.- Schylił głowę i wyciągnął jakąś przepaskę z plecaka.
-Chcesz?- spytał wskazując na strzykawkę.
Bez wahania skinełam twierdząco głową. Chłopak założył mi na przedramię tą opaskę i wbił w żyłę igłę. Wstrzyknął całą substancje i zabrał strzykawkę wraz z opaską. 
-Mnie tu nie było.- I znikł.
Z początku nie czułam nic. Zadnego bólu. Niczego. Postanowiłam wrócić na drogę główną. Było tak cicho i pusto. Wręcz idealnie. Przeszedł koło mnie jakiś zombie z podrapana twarzą. A może to był wampir? Chyba mam halucynacje... albo nie. Nie mam. Jest wszystko w należytym porządku. Przechodziłam obok mostu. Przysiadłam na jego barierce, czy jak to sie tam zwie. Obok leżał nóż. Podniosłam go. Podwinełam bluzkę i przyłożyłam go do brzucha. Wyryłam dość głęboko na nim jakis dziwny znak. 

Krew spływałam w dość szybkim tempie. Wyrzuciłam sztylet do rzeki. Bluzkę dałam tak jak powinna być. W kilka sekund przesiąkła cała krwią. Nagle w mojej głowie zaczęły pojawiać się myśli samobójcze. I znów przede mną stał ten zombie-wampir. Nie wiem kurwa co to. Stanęłam na barierce mostu, tyłem do przepaści. Jakaś dziwna moc zepchnęłam mnie wprost do rzeki.
(perspektywa Kate)
Zegar wybijał 3:12. Nerwowo chodziłem po salonie a Tom siedział i próbował znaleźć jakieś logiczne wyjaśnienie.
-A może została u Ver i telefon jej się rozładował?- zaproponował. Chwilowo stanąłem.
-Wzięła ładowarkę kretynie!- I znów chodziłem nerwowo.
Tom włączył pierwszy lepszy kanał. Telewizor wyświetlał nagranie z nocnych kamer przy rzece i moście na ulicy Wall Street. 
"Z ostatniej chwili! Patrol californijskiej policji, na brzegu rzeki przy Wall Street znalazł nieprzytomną nastolatkę. Według wstępnych badań doznała otwartego złamania kości promieniowej, złamania kości piszczelowej, wstrząśnienia mózgu oraz pęknięcia dwóch kręgów piersiowych. Według wstępnych ustaleń, dziewczyna była pod wpływem narkotyków i chciała popełnić samobójstwo. Na jej brzuchu widnieje wycięty znak w kształcie głowy i rogów kozła. Nie miała ze sobą żadnych dokumentów. Została znaleziona na brzegu, leżąca na głazach. Przewieziono ją do szpitala na Fosters Buildings."
Zamarliśmy słysząc ten komunikat. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy na miejsce. A byliśmy tam o 4:27. Kate leżała w sali. Była w śpiączce. Nogę miała w gipsie, a na ręce szynę i pełno szwów. Wyglądała strasznie. Podrapana twarz, posiniaczone ramiona... Jeszcze lekarze zaszywali jej brew. Co jej kurwa wpadło do głowy żeby brać narkotyki?! Tom rozmawiał z ordynatorem,a ja przyglądałem się wszystkiemu zza szyby. 
-I co spytałem?- spytałem prawie płacząc.
-Cóż, została nieźle poturbowana... Jest pod wpływem nie znanego im narkotyku i tak naprawdę to to jej uratowało życie.- powiedział załamany.
-A kiedy się wybudzi?
-Tego też nie wiedzą.- Skrzyżował ręce na piersi i stanął obok mnie. Oboje wpatrywaliśmy się w prace lekarzy. Zostaliśmy tam całą noc.

20 marca, California.

Dopiero dzisiaj mogłem udać się by ją zobaczyć, a wszystko przez głupie lekcje. Tom był z nią każdego dnia, rozmawiał z nią mimo tego, że była nieprzytomna. Wszyscy już wiedzą o wypadku i są pogrążeni w "żałobie". Siedziałem obok Kate.Głaskałem jej włosy i patrzyłem jak powoli oddycha. Nagle jej oczy zaczęły się powoli otwierać. Gdy otworzyła je całkiem odepchnęła mnie od siebie.
-Kim ty kurwo jesteś?!- krzyknęła.-  Dlaczego mnie dotykasz?!
Ze zdziwienia nic nie mówiłem. Przyszedł lekarz i "wyciągnął" mnie na korytarz.
-Chłopcze, twoja dziewczyna doznała amnezji i stąd to zachowanie. Będzie musiała sobie wszystko po kolei przypomnieć. Zarówno ty jak i jej brat musicie jej dużo opowiadać o sobie i o niej. O przeszłości, o tym co lubiła, a co nie. Może to trochę potrwać, ale dacie radę.- I odszedł.
dotarło do mnie chyba tylko chłopcze.
Dlaczego to była ona, czemu nie ja?!
(perspektywa Nathan'a)

2 komentarze:

  1. no co tu więcej mówić czekam na dalszy ciąg tej historii

    OdpowiedzUsuń
  2. Oszzz kurwa :o co to sie podziało? :O jprdl -,-
    A to wszystko przez zasrane narkotyki!
    Super i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń